Knyszyn
ConSky.pl

DUCH BARBARY 2019-09-09 13:36 Magda

          KRÓLEWSKIE ZWIĄZKI MAŁŻEŃSKIE BYŁY ZAWIERANE Z POTRZEBY KRAJU I DLA KORZYSTNYCH INTERESÓW KRAJU, NIE ZAWSZE Z LUDZKIEGO ROZSĄDKU, A JUŻ NAJRZADZIEJ Z MIŁOŚCI. PO ŚMIERCI SWEJ PIERWSZEJ ŻONY, DZIEWIĘTNASTOLETNIEJ ELŻBIETY RAKUSZANKI, CÓRKI CESARZA AUSTRII FERDYNANDA  I, POZOSTAŁ ZYGMUNT BEZ NASTEPCY TRONU. NA DWORZE KRÓLEWSKIM ZASTANAWIANO SIĘ NAD NASTEPNĄ EWENTUALNOŚCIA KORZYSTNEGO OŻENKU OWDOWIAŁEGO KRÓLA, TYMCZASEM PODCZAS WIZYT KRÓLEWSKICH, MŁODY ZYGMUNT SPOTKAŁ WCZEŚNIEJ  JUŻ WIDYWANĄ, RÓWNIE MŁODĄ , ALE TEŻ PIĘKNĄ I PEŁNĄ WDZIĘKU, PRZEMIŁĄ OSOBOWOŚĆ. PIERWSZE SŁOWA, PIERWSZY DOTYK RĄK PODCZAS DWORSKIEGO BALU I ZAPAŁAŁ MŁODY KRÓL WIELKĄ MIŁOŚCIĄ DO BARBARY, TAK BOWIEM MIAŁA NA IMIĘ TA CUDOWNOŚĆ, JAK SIĘ WKRÓTCE OKAZAŁO, Z ODWZAJEMNIONĄ MIŁOŚCIĄ I TAKŻE WIELKĄ. OBOJE BYLI OWDOWIAŁYMI RÓWIEŚNIKAMI, ONA PO GASZTOŁDZIE, WOJEWODZIE NOWOGRODZKIM.                                                                                                                                                                                                                              

         DLA WIELKIEGO MAGNACKIEGO RODU LITEWSKIEGO RADZIWIŁÓW, BYŁA TO WIELCE KORZYSTNA OKOLICZNOŚĆ. WOBEC SPRZECIWU MATKI, KRÓLOWEJ BONY I WIELKIEGO SPRZECIWU OPOZYCJI SZLACHECKIEJ, MIŁOŚĆ OKAZAŁA SIĘ SILNIEJSZA, ZAŚ PODSTĘPNE UKARTOWANIE CEREMONII PRZEZ MIKOŁAJA CZARNEGO RADZIWIŁŁA, BRATA BARBARY, PRZYŚPIESZYŁO POTAJEMNE ZAWARCIE KRÓLEWSKIEGO ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIEGO.  W 1548 ROKU MŁODY KRÓL PRZEDSTAWIŁ NA ZAMKU KRAKOWSKIM NIEDAWNO I SKRYCIE POŚLUBIONĄ SWOJĄ MAŁŻONKĘ, WYBUCHŁA WIELKA WRZAWA WSRÓD DWORU, WŚRÓD WOJEWODÓW, WŚRÓD GNIEWNEJ OPOZYCJI SZLACHECKIEJ, ŻE TO RÓD ANI KRÓLEWSKI, ANI KSIĄŻĘCY, NIELUBIANY I NIE GODZIŁO SIĘ Z TĄ NIEWIASTĄ PRZED OŁTARZEM STAWAĆ!                                                                                                                                                      

   -  COM UCZYNIŁ, UCZYNIŁEM I TAK JUŻ POZOSTAĆ MUSI - STANOWCZO ODRZEKŁ KRÓL. I TAK POZOSTAŁO.                                                                                                                        

       DLATEGO TEŻ KORONACJA ODBYŁA SIĘ PÓZNIEJ, DOPIERO 7 GRUDNIA 1550 ROKU. TYLKO KILKA MIESIĘCY BARBARA RADZIWIŁŁÓWNA BYŁA OFICJALNĄ KRÓLOWĄ POLSKI.                                                                                   MŁODZI KOCHANKOWIE SPOTYKALI SIĘ W WILNIE, SPOTYKALI SIĘ TEŻ W KNYSZYNIE I TUTAJ PRZEŻYWALI SWOJĄ NAJWIĘKSZĄ  I NAJWSPANIALSZĄ MIŁOŚĆ. SZCZĘŚLIWI, PRZEZ DŁUŻSZY CZAS MIESZKALI W KNYSZYNIE. ZYGMUNT I BARBARA, TO JEDNO Z NAJBARDZIEJ ROMANTYCZNYCH  WYDARZEŃ W DZIEJACH POLSKICH RODÓW  KRÓLEWSKICH.                                                                                                                                                                                                                                                      

        MIŁOŚĆ TA, JAK BYŁA WIELKA I ROMANTYCZNA, TAK BYŁA WIELCE NIESZCZĘŚLIWA I TRAGICZNA.  W NASTĘPNYM ROKU PO KORONACJI KRÓLOWA BARBARA ZACHOROWAŁA, POCZĘŁA MARNIEĆ W OCZACH I W MAJU 1551 ROKU UMARŁA. POWSZECHNIE UWAŻANO TĘ ŚMIERĆ ZA KARĘ BOŻĄ, ZA NIEPOSŁUSZEŃSTWO KRÓLA I TO, ŻE MU JĄ MATKA ODEBRAŁA. KRÓL NATOMIAST PRZEŻYŁ BARDZO DOTKLIWIE TĘ ŚMIERĆ. PRZEZ CZTERDZIEŚCI TRZY DNI SZEDŁ PIESZO ZA TRUMNĄ UKOCHANEJ BASI Z KRAKOWA DO WILNA.                                                                                                                                                                                           

         W KNYSZYŃSKIM DWORZE KAZAŁ KRÓL WSZYSTKIE KOMNATY WYBIĆ KIREM, CZARNYM ADAMASZKIEM, NA ZNAK ŻAŁOBY PO SWEJ JEDYNEJ  W ŻYCIU, PRAWDZIWEJ  MIŁOŚCI. WIELE DNI PRZYGNĘBIONY KRÓL PRZEBYWAŁ W KOMNACIE, W KTÓREJ WCZEŚNIEJ WIELE DNI SPĘDZAŁ Z UMARŁĄ SWOJĄ BASIĄ.                                

         MIZERNIAŁ W OCZACH. ZASTANAWIALI SIĘ, WIĘC DWORZANIE JAK SWEMU KRÓLOWI POMÓC. ALE OD CZEGO BYŁ W KNYSZYNIE PAN TWARDOWSKI?  ASTROLOG, ALCHEMIK I CZARNOKSIĘŻNIK, KTÓRY MIEWAŁ KONSZACHTY Z DIABŁEM, GDYŻ JUŻ OD DAWNA ZAPRZEDAŁ MU SWĄ DUSZĘ. OBSERWOWAŁ SWOJEGO WŁADCĘ UWAŻNIE, A W GŁOWIE WYPEŁNIONEJ DIABELSKIMI WYMYSŁAMI POWSTAŁ PEWIEN PLAN. 

    – MÓJ WŁADCO SMĘTNY I PANIE - RZECZE – W WIELKIM SMUTKU POGRĄŻONY JESTEŚ, CZYMŻE CIĘ ROZWESELIĆ, CZYMŻE CIĘ URADOWAĆ?                                                              

    -  NIE MAM  UMIŁOWANEJ KRÓLOWEJ BASI I NIE MASZ RADOŚCI,  NI POCIECHY - WYJĘCZAŁ KRÓL.                                                                                                                                          

     - A  GDYBYM CI JĄ UKAZAŁ, NA CHWILĘ SPROWADZIŁ Z ZAŚWIATÓW, CZY URADOWAŁBYM TWOJE SERCE I DUSZĘ? CZY TEGO  CHCIAŁBYŚ?                                                                 

     - O TAK, TAK, UJRZEĆ CHCIAŁBYM CHOĆBY JEJ CIEŃ.                                                                                                                                                                                                                           

       TWARDOWSKI, JAK ZAWSZE TAJEMNICZY, NIEBAWEM PRZYSTAPIŁ DO REALIZACJI SWOJEGO ZAMYSŁU. PRZEZ KILKA WIECZORÓW NIE OPUSZCZAŁ SWEJ KOMNATY LUB WCALE GO WE DWORZE NIE BYŁO, ALE GDY DNIEM  UKAZYWAŁ SIĘ, TO POSĘPNY KRÓL Z WIELKIM OCZEKIWANIEM I PYTAJĄCYM WZROKIEM WPATRYWAŁ SIĘ W NADWORNEGO CZARODZIEJA, KIEDYŻ MU WRESZCIE UKAŻE UMIŁOWANĄ BARBARĘ?                                                                                                                           

       - NIEBAWEM TO SIĘ WYDARZY, MÓJ WIELKI  PANIE.                                                                                                                                                                                                                           

       WNET WSZYSTKO PRZYGOTOWANE JEST I UMÓWIONE. DZIEŃ I GODZINA NAJODPOWIEDNIEJSZA DO CZARNOKSIĘSKICH PRAKTYK, GODZINA DUCHÓW, PÓŁNOC.                                                                                                                                                                                                                                                                                                      

        NADSZEDŁ OCZEKIWANY CZAS.  JUŻ JEST BARDZO PÓŹNY WIECZÓR I PÓŁNOC NIEDALEKA . IMĆ TWARDOWSKI USADOWIŁ WŁADCĘ W FOTELU TRONOWYM, KTÓRY POZOSTAŁ NA STAŁYM  MIEJSCU, TAM GDZIE ZAWSZE,  SAM ZAŚ W CZARNYM UBRANIU, PRZYKRYTY OBSZERNĄ PELERYNĄ, KTÓRĄ ZA  OBRZEŻA TRZYMAJĄC, RĘKOMA CZYNIŁ TAJEMNICZE ZNAKI.                                                                                                                                                                                                                           

         PRZECIWLEGŁA ŚCIANA ATŁASOWEJ CZERNI I CAŁA KOMNATA PRZY MDŁYM ŚWIETLE JEDNEJ ŚWIECY I PRZY SĄCZĄCYCH SIĘ DYMACH Z KADZIELNIC, PRZENIKNĘŁA TAJEMNICZOŚCIĄ, WYPEŁNIŁA SIĘ NIEZNANYM I ODURZAJĄCYM AROMATEM. KRÓL Z SZEROKO OTWARTMI OCZAMI, W WIELKIM NAPIĘCIU OCZEKIWAŁ NA TO , CO MIAŁO SIĘ WYDARZYĆ. BÓL WIELKI, PRZESZYWAJĄCY SERCE, TĘSKNOTA I NIEOPISANA NADZIEJA, DOKONYWAŁY W OSOBOWOŚCI KRÓLA WIELKIEGO  PODNIECENIA. ZBLIŻAŁA SIĘ JUŻ PÓŁNOC. TWARDOWSKI WYKONAŁ KILKA GESTÓW  Z PELERYNĄ I ZAKRYŁ  SWOJĄ TWARZ, STAŁ SIĘ PRZEZ TO MAŁO WIDOCZNY. PO CHWILI ENERGICZNIE JĄ ODKRYŁ.

         - KRÓLU MÓJ, OCZEKIWANA OSOBA ZBLIŻA SIĘ, JUŻ JEST NIEDALEKO, ZA CHWILĘ TUTAJ OTO SIĘ UKAŻE. USŁUCHAJ MNIE MÓJ KRÓLU PROSZĘ  I POZOSTAŃ  PRZEZ TEN CAŁY CZAS NA MIEJSCU. NIE WOLNO CI SIĘ DO NIEJ PRZYBLIŻYĆ, ANI PRÓBOWAĆ JEJ DOSIĘGAĆ, ŚCIĄGNIESZ TYM GNIEW ZŁYCH MOCY NA SIEBIE I NA CAŁY DWÓR, A ONA NATYCHMIAST ZNIKNIE I NIE BĘDĘ  MÓGŁ JUŻ NIGDY TOBIE JEJ UKAZAĆ.                                                                                                                                           

          OBOLAŁY KRÓL NIE ODPOWIEDZIAŁ, RUSZYŁ TYLKO GŁOWĄ NA ZNAK, ŻE ZROZUMIAŁ I SIĘ ZGADZA. JESZCZE WIĘKSZE NAPIĘCIE I PODNIECENIE OWŁADNĘŁO  KRÓLEWSKĄ OSOBĘ, W OCZACH BLADOŚĆ, W UMYŚLE ZAMĘT, TĘSKNIE SERCE KOŁACZE I POWIETRZA W ODDECHU NIEWIELE.                                                                                 

        TWARDOWSKI JEDNYM KOŃCEM  PELERYNY PRZYKRYŁ TWARZ DO POŁOWY, OCZY ZAŚWIECIŁY JAK DWA ROZŻARZONE WĘGLE, ZAŚ DRUGĄ RĘKĄ UCZYNIŁ GEST UWAGI, ŻE TO JUŻ WŁAŚCIWY CZAS……. WTEM ZAPIAŁ PRZERAŹLIWIE KOGUT, TAJEMNICZY SZUM PRZETOCZYŁ SIĘ NAD REZYDENCJĄ NICZYM GWAŁTOWNA NAWAŁNICA, ZATRZESZCZAŁY WIĄZADŁA DACHOWE, ZADRGAŁY ŚCIANY MODRZEWIOWEGO DWORU.  WZMOGŁY SIĘ DYMY Z KADZIELNIC I JUŻ… JUŻ… WSRÓD DYMÓW  UKAZAŁA SIĘ DOSTOJNA, BARDZO ZNANA, TAK OCZEKIWANA, A UMIŁOWANA POSTAĆ. W STROJU, W JAKIM KRÓL JĄ WIDYWAŁ ZA ŻYCIA, Z LEKKOŚCIĄ I Z WIELKIM DOSTOJEŃSTWEM PRZESZŁA…. PRZEPŁYNĘŁA WZDŁUŻ PRZECIWLEGŁEJ ŚCIANY.                                                                                                      

        - TAK, TAK... TO ONA… TO ONA… NAJUKOCHAŃSZA…. BA… BA…. BASIA….. - WYSZEPTAŁ KRÓL.                                                                                                                                                         

          NIE WYTRZYMAŁ TEGO WIELKIEGO NAPIĘCIA NERWOWEGO I WIELKIEGO WRAŻENIA. OMDLAŁ.                                                                                                                                                                                                                                IMĆ TWARDOWSKI PRZY POMOCY SAMEGO LUCYPERA ODNALAZŁ WŚRÓD  WARSZAWSKICH MIESZCZEK  BARBARĘ GIŻANKĘ, NADZWYCZAJ PODOBNĄ DO BARBARY RADZIWIŁŁÓWNY I WYKORZYSTAŁ TEGO SOBOWTÓRA JAKO DUCHA ZMARŁEJ. ISTOTNIE TWARDOWSKI TYM URADOWAŁ MONARCHĘ, GDYŻ NOWA I SPRYTNA BASIA RYCHŁO PRZYPADŁA KRÓLOWI DO GUSTU I POŚRÓD INNYCH STAŁA SIĘ JEGO PIERWSZĄ FAWORYTĄ I PIERWSZĄ PO KRÓLU OSOBĄ NA KRÓLEWSKIM DWORZE W KNYSZYNIE.   

 

Tomasz Krawczuk

Knyszyn, 19.01.1997 r.